Poradnik początkującego autostopowicza #6 - Fakty VS Mity.

Poradnik początkującego autostopowicza #6 - Fakty VS Mity.


   Powracam do was z kolejną częścią autostopowego poradnika!
  Komentarz jednej osoby pod ostatnią częścią poradnika dał mi ciekawy pomysł na kolejny post tej serii. Jak to się mówi: najwięcej o czymś wiedzą ludzie, którzy tego nigdy nie spróbowali. Jest to teoria dotycząca się wszystkiego, autostopu również. Najczęściej wypowiadają się o tym stylu podróżowania ludzie, którzy nie widzieli świata poza miejscem zamieszkania. Dlatego też dodałam ostatnio post na autostopowej grupie na facebooku. Jest to grupa łącząca polskich autostopowiczów. Dodałam post, gdzie razem zrobiliśmy małą burzę mózgów aby powstało: FAKTY VS MITY!

   W pierwszej kolejności pamiętajmy, że coś co nie przydarzyło się komuś, nie znaczy, że nie przydarzy się nam. Post ten ma na celu pokazać jednak, że nie wszystko jest takie złe/piękne jak się często słyszy, a autostop to jedna wielka niewiadoma. Jakie więc wyróżniliśmy najczęstsze teorie?


1. Łapanie stopa jest trudne!

  Jednogłośnie stwierdziliśmy, że jest to stwierdzenie, którego nie można potwierdzić, ani zaprzeczyć. Dlaczego? Na czas łapania nie ma określonej reguły. Wszystko zależy od wielu czynników: gdzie łapiesz, jaka pora itd. Możesz złapać auto w kilka sekund, a możesz stać nawet i kilka dni na stacji. Moim zdaniem nie można stwierdzić, że łapanie jest czynnością łatwą lub trudną. Sama miałam sytuacje, gdzie myślałam, że świat już się kończy, a czasem ludzie sami podchodzili i pytali gdzie ruszamy, bo chcieli zwyczajnie w świecie pomóc. Przytaczając kilka historii: "da się nawet przez sen (kiedyś spałem na stacji z karteczką Lyon i koleś mnie o 2giej w nocy obudził) i zabrał do auta i pojechaliśmy do Lyonu. W Barcelonie 3 dni na stacji... a przestałem tam łapać stopa jak trzeciego dnia obsługa mi przyniosła z rana kanapki i powiedziała "trzymaj Konrad jak minęła noc?" po drugiej stronie jezdni na stacji były polskie busiki. w 30 minut złapałem kolesia z Barcelony do Bremen ;D" (Konrad Sz.).

2. Ludzie w drogich samochodach się nie zatrzymują.

  Mit jakich mało! Sama kiedyś byłam pasażerem jednego biznesmana z Berlina, którzy zabrał nas swoim wypasionym Jaguarem. Fakt, że ktoś ma kasę nie oznacza, że nie ma ochoty pomóc stopikom po drodze. Inne stopowe historie:"Potwierdzam, zdarzyło mi się jechać Porsche i zdarzyło mi się też jechać z jednym z głównych dyrektorów jakiejś firmy, która zajmuję się schodami ruchomymi i windami, opowiadał nam (Byłem z przyjaciółką.) np. o wycieczce na Antarktydę oraz wielu innych spędzonych oczywiście w hotelach wysokiej klasy, przy okazji był bardzo miłym człowiekiem." (Tymoteusz M.), "Jechałem z byłym ministrem. To jest dla mnie wystarczający argument." (Łukasz M.)

3. Jeżdżę stopem, bo nie mam kasy na inny środek transportu.

  Trochę temat mocno indywidualny, przytoczę tu na początku słowa jednej osoby: "a mam tylko nie chodzi tu o pieniądze." (Dżery J.) - miał on tutaj rację po części. Autostop to przede wszystkim przygoda, a nie tylko zawartość portfela. Jest wiele ludzi, którzy mają pieniądze, a i tak wybierają taki sposób podróży, bo jest on po prostu dla nich najlepszy. Nie można jednak zapomnieć (sama jestem tego przykładem), że jest to też szansa dla ludzi, którzy nie mają kasy na podróże. Jest to też tania forma, która często otwiera drzwi na przygodę dla ludzi, których na to nie stać.

4. Zabiją Cię na tych autostopach!

  Punkt inspirowany komentarzem Jagody K. : "Jedyne co słyszę to że mnie zabijo na tych ałtostopach, póki co żyję, więc mit!". Owszem słyszy się masę tego typu opinii, każdy zaraz widzi nasze martwe i zgwałcone ciała w rowie. Mimo wszystko zawsze należy zachować ostrożność, nigdy nie ufamy w 100% oraz nie zgrywamy hojraków. Bądź co bądź świrów w tym świecie nie brakuje, dlatego pamiętajmy, że autostop to nie jest odwaga - bo ten strach właśnie czasem nam pomaga zachować zdrowy rozsądek. Mimo wszystko potwierdzi to 99% stopików - o wiele częściej spotkasz na drodze ludzką dobroć, a niżeli kogoś kto chce Ci zrobić krzywdę.
  Pamiętajmy też, że w tych czasach wszystko jest niebezpieczne. Produkujemy najbardziej trującą żywność w końcu, a zabić się można od ręki potykając na chodniku i rozbijając głowę o krawężnik. No tak, w końcu jakby się tak bać, to nie wychodźmy z domu bo przecież meteor może nam spaść na głowę. 

5. Nie wszędzie się zatrzymują.

  Kolejny mit, gdyż mimo iż miejsce może być niedozwolone, zatrzymują się kierowcy wszędzie! Sama złapałam nie raz na drodze ekspresowej, autostradzie czy nawet na krzyżówce.
  Pamiętajmy jednak, że łapanie w niedozwolonych miejscach może stwarzać zagrożenie lub po prostu skończymy z mandatem, a tego jednak nie chcemy:)



6. Tylko pewne osoby Cię wezmą.

  Również mit obalony, gdyż brali mnie najprzeróżniejsi ludzie od młodych, emerytów, kobiet z dziećmi, samotnych kobiet, całej rodziny wybierającej się na wakacje itd. Rasa, maść, religia czy wiek nigdy nie jest wyznacznikiem. 

7. Zimą lub w deszczu łapie się łatwiej i szybciej.


  Niestety pogoda nie zawsze wzbudza litość w kierowcach. Owszem, kiedyś mi sam gościu powiedział, że zatrzymał się tylko bo leje i mu szkoda nas było, jednak w wielu przypadkach nie jest to wyznacznik. Komentarze potwierdzające tezę: "Zima, 5 godzin stania w Łodzi na wylotówce, temperatura ok -5, Bielsko, ulewa, 3 godziny łapania, Częstochowa ten sam dzien, 2.5 godziny, ulewa jeszcze gorsza. Może to przypadek ale w słoneczna pogodę chyba nigdy nie stałem dłużej niż godzinę." (Michał K.), "Raz złapałem na stopa (w Anglii) chłopaka, który dużo stopował po Niemczech. Według Niego, ludzie, przynajmniej Niemcy, nie mają w zwyaczju brać przemoczonych autostopowiczów bo nie chcą sobie zaswinic auta" (Krzysztof K.).

8. Zabierając autostopowiczkę reszta potoczy się jak na RedTubie.

  Oczywiście jest to mit, jednak wiele osób go nie rozumie. Zazwyczaj od razu powinno się ustalić z kierowcą, że nie mamy kasy (aby potem nie wołał na podwózkę, nie każdy rozumie ideę autostopu), oraz, że jesteśmy osobą ciekawą świata, a nie żądną nie wiadomo jakich przygód. Mało kiedy się to zdarza, jednak wiele osób naoglądało się filmów i myli często podróżniczki z pannami lekkich obyczajów i myślą, że na tym to właśnie polega. 

9. Autostopowicz to brudas.

  Osobiście sama się zetknęłam kiedyś z taką opinią na jednej stronie internetowej, gdzie ktoś stwierdził, że przecież jak mają być czyści, skoro śpią w namiotach itd. Nie zapominajmy, że po drodze jest wiele stacji, które oferują prysznice (darmowe lub płatne), w tak dużym plecaku nie mamy samego śpiwora i namiotu, a również środki higieny i czystości. Mnie nawet raz zdarzyło się myć głowę na jednej dzikiej plaży, gdzie był prysznic po prostu do spłukiwania się po kąpieli w morzu. 
  Zacznijmy - gdyby autostopowicze byli brudni i śmierdzieli, kto by chciał ich zabierać? 

10. Unikać tirów, oni tylko o jednym myślą!

   Ileż ja to razy z tirowcem jechałam? To jedni z najlepszych i najbardziej pomocnych ludzi. Wariat może znaleźć się wszędzie i nie potrzeba do tego tira. Mnie nie raz tirowcy (zazwyczaj polacy, ale nie tylko) ratowali z trudnych sytuacji. Wracając z Londynu do Polski dzięki nim nie musiałam płacić za prom, nie wspominając, że są oni środkiem transportu na bardzo dużą często odległość.

11. Dziewczynom łatwiej łapać stopa niż chłopakom.

   To niestety prawda, jednak nie mylić z tym, że faceci są w tym skończeni! Oczywiście, kobietę szybciej ktoś zabierze, gdyż zwyczajnie wydaje się ona 'pewniejsza'. Zazwyczaj widząc małą, młodą dziewczynę łapiącą nikt nie pomyśli, że może ona chcieć mnie okraść, zaś np: para chłopaków nastolatków zawsze budzi większe podejrzenia. Mimo to sama mam znajomych płci męskiej, którzy jeżdżą i nie mają z tym większych problemów!

12. Jeździ się tylko solo lub w parze.

  Nie jest to ani mit, ani prawda. Osobiście wiem, że się da: sama jeździłam we 3, 4 a raz nawet w 5 osób (tak, zabrali nas :D). Wszystko się da, jednak zależy gdzie i na jaki dystans. Jeśli jest to mały kawałek do przejechania, duże szanse na powodzenie, jednak na długiego tripa nie ma się co pchać, gdyż zwyczajnie ludzie nie mają w aucie miejsca - a nie zapominajmy, że z nami są też duże plecaki, na które miejsce trzeba znaleźć.




   Na tym zakończę dzisiejszą część poradnika - i co myślicie? A może wy znacie jakieś 'prawdy' o autostopie i chcecie się nimi podzielić? Piszcie w komentarzach, postaram się odpowiedzieć na podstawie swojego doświadczenia, lub nawet wpleść gdzieś odpowiedź w kolejnej części poradnika.
   Kiedy i co znów z postów motywacyjnych? Mam pomysł na pewien post poruszający wiele kwestii jak np: najczęstsze wymówki gdy proponujemy komuś podróż - czyli o tym dlaczego ludzie wolą coś oglądać na ekranie komputera, niż zobaczyć na żywo. Jednak to po nowym roku dopiero - wcześniej wrzucę post podsumowujący rok 2016, pewnie relację z imprezy sylwestrowej (wybieram się do Węgier) oraz też w robocie post dotyczący mojego wyjazdu do USA.

   Także obserwujcie i bądźcie na bieżąco - głowę mam zawsze pełną pomysłów! <3

Pozdrawiam,
Patrycja:)


~~~~~

"Im więcej podróżowałam, 
tym bardziej zdawałam sobie sprawę, 
że strach czyni obcymi ludzi, 
którzy powinni być przyjaciółmi."
~ Shirley MacLaine; aktorka

Praktyki w Grecji #14 - Wielkie podsumowanie!

Praktyki w Grecji #14 - Wielkie podsumowanie!

 
A więc witam was w ostatnim poście poświęconym moim 3miesięcznym praktykom w Grecji - czyli wielkim podsumowaniu!

   Moja praca, nauka i zabawa na Krecie skończyła się dokładnie 30stego października. Od tego czasu znów żyję w polskiej, szarej rzeczywistości i oczekuję z niecierpliwością na kolejne wyjazdy. Co więc mam dla was na dzisiaj? Dzisiaj chciałam napisać kilka słów o biurze z jakiego jechałam, jaka jest moja opinia o nim oraz o całej praktyce, czyli zwyczajnie: czy warto?

 ~ Biuro The Tree Travel ~

    Na całą tą 'imprezę' wyjechałam za pośrednictwem biura 'The Tree Travel' stacjonującego w Warszawie. Jak wiecie z pierwszych postów poświęconych tym praktykom: mieli oni swoją prezentację u nas w szkole, od razu podeszłam do rozmowy kwalifikacyjnej i bach - umowa podpisana.
   Na początku dziewczyny z biura wydawały się być mega - odpowiedź na każde pytanie, szybkie reakcje i obiecywanie gruszek na wierzbie. Jednak z wyjazdem sporo się zmieniło - wszelkie problemy były w wielu przypadkach bagatelizowane: np: wyżywienie czy zakwaterowanie. Wiele się różniło to wszystko od tego, co mówiły dziewczyny na pierwszym spotkaniu. Jeść miałyśmy na restauracji to samo co goście hotelowi - jedliśmy żarcie z odpadu, często bez żadnej różnorodności. Niby gdy się dzwoniło, to mówiły że załatwią wszystko - ale na mówieniu się zazwyczaj kończyło.
   Kolejny problem to transfer z lotniska - w umowie jest napisane, że w porozumieniu z hotelem zapewniają nam transfer w obie strony. Podczas przylotu okey - był po nas busik, ale jak się okazało tylko dlatego, że lądowanie miałyśmy w nocy i nie było już autobusów. Zaś inna ekipa dziewczyn, która przyleciała tego samego dnia popołudniem - musiała sama dojechać z walizkami autobusem (dziewczyny z TTT stwierdziły, że zwrócą po prostu koszty biletów).
   Największy problem był z wylotem do domu -  siedem dziewczyn wysłali razem lotem do Warszawy, zaś jedną osobno innym charterem do Katowic. Nie byłyśmy zadowolone, gdy kazali nam decydować kto leci sam. Zawsze to raźniej, można się pożegnać potem i podzielić koszty transportu do domu. W końcu wyszło, że to ja lecę sama (niby najbardziej ta rozgarnięta jestem xD). A co z transferem? Brak! Dzwonimy do biura i powiedziały nam, że opłaca im się jak weźmiemy taxi lub pojedziemy autobusem, a one zwrócą koszta. Czaicie? Znów włóczyć się z wielkimi walizkami? Ja zaś miałam lot bardzo wcześnie rano, gdzie o tej godzinie nie miałam nawet autobusów żadnych! Dobrze, że Baki - jeden kolega grek z hotelu - miał auto i zgodził się mnie podrzucić na lotnisko. Nie chodzi o zwrot kosztów już, ale o wygodę, brak stresu i to co miałyśmy napisane w umowie. Akcję n lotnisku, gdzie stwierdzili, że nie ma mnie na liście pasażerów pominę, bo faktycznie może to była wina linii lotniczej. TTT po moim telefonie załatwiło to jakoś i wyjaśniło błąd, po czym bez problemu na lotnisku mnie przerosili i wpuścili do gate.
    Ogólnie biuro nie jest takie złe, bo na pewno daje dużo możliwości. Opłata manipulacyjna jest niska, wszystko tak naprawdę macie w cenie, jednak trzeba się liczyć, że z problemami na miejscu jesteście zdani na siebie, po prostu.

~ Praca w hotelu. ~

    Obóz pracy. Bez ukrywania, nie jest łatwo i każdy kto myśli, że będzie się ociągał myli się bardzo. Mimo wszystko mój hotel miło mnie zaskoczył: dostawałam o 100euro więcej wypłaty, niż miałam to z nimi w umowie. Pracy dużo, jednak też chyba jedziemy na coś takiego, aby się nauczyć, nie? Jeden dzień w tygodniu wolnego to mało. Dużo nie zwiedzicie, to na pewno. 
   Zmiana stanowiska pracy też nie jest taka łatwa. My mieliśmy przydzielane stanowisko pierwszego dnia, a jak nastąpiła zmiana to nie dlatego, że chciałyśmy, a manager miał takie widzi mi się. Zapewne, gdyby któraś z nas mocno walczyła, doszłoby do zmiany, ale trzeba się nastawić na wszelaką pracę.

~ Co zyskujesz jadąc na taką praktykę? Czy warto? ~

   Mimo iż obóz pracy - uczycie się niesamowicie. Ciężkiej pracy, języka, samodzielności oraz poznajecie swoje słabości. Jesteście tak naprawdę zdani na siebie i swój język. W pracy angielski, po pracy często tak samo. Wyrabiacie w sobie cierpliwość i pokorę. Często różne akcje stawiają was w sytuacjach, jakich nigdy nie byliście. Poznajecie wręcz siebie samych. Nie ma pralki, tylko pierzecie ręcznie, nie ma mamy, która poprowadzi za rękę - kto nie miał okazji, uczy się życia.
   Ludzie, przyjaźnie, imprezy, zwiedzanie - to chyba najlepsza część tej imprezy. Poznajecie masę ludzi z całego świata! Ja poznałam Panią z LA i mam zapewniony nocleg u niej za rok jak wpadnę zwiedzać zachód USA, do tego masa studentów z rumunii (przeżyłam swoje SummerLove), oraz grecy z jakimi się pracowało, sąsiadowało i imprezowało! To są znajomości na długi czas. Owszem, może nigdy więcej ich nie zobaczę, ale te 3 miesiące były takie piękne głównie dzięki nim. Poznać tyle kultur, człowiek zupełnie inaczej potem patrzy na ludzi 'innych ras', no bo jakie to ma znaczenie, kto jakiej rasy jest? Nie ma to znaczenia, po prostu.
   Wróciłam również z wieloma papierami (między innymi referencją od hotelu). Myślisz, ze za kilka lat, gdy będziesz szukać pracy, Twój pracodawca popatrzy na Twoje oceny z dziennika/indeksu czy na doświadczenie? Odpowiedź masz sam.

Tak więc kochani odpowiedź brzmi: WARTO!
Bez względu na wyrzeczenia, trud i poświęcenie, to jest przygoda warta tego wszystkiego:)
Spędziłam na Krecie niesamowite 3miesiące, przywiozłam ze sobą pieniądze, nowe przyjaźnie, kolejne niesamowite zaliczone miejsca oraz doświadczenie.
GRECJO DZIĘKUJĘ!

Dziękuję Ci za...

...słońce, plażę i błękit nieba!

... nowe wyzwania!

...naukę i doświadczenie!

...najwspanialszych ludzi!

...zapierające dech w piersiach widoki!

...najbardziej szalone, autostopowe wyprawy!

 ...poznanie nowych kultur i tradycji!

Grecjo... Po prostu dziękuję za najlepsze wakacje w moim życiu! <3
.
.
.

Iii.... BONUS! Filmiki z życia studenta w Grecji :D

Herbata z patelni<3


Atostopem przez świat!<3


Piana Patry :D


Palm Beach time... Czyli imprezowanie!


Delikatesy...! (a tak poważnie to na Balos jechaliśmy xD)

Ariel nie zleć w dół!

I chrzest dnia ostatniego - jak już i tak mnie w ubraniu do wody wrzucili,
to razem z Sylwią wykorzystałam sytuację :D

I z mostku też skakałam!
   
~~~~~
"Podróżować to odkrywać, 
że wszyscy się mylą co do innych krajów."
~ Aldous Huxley; powieściopisarz
Praktyki w Grecji #3 - Autostop na Krecie.

Praktyki w Grecji #3 - Autostop na Krecie.

   
   Nie mogę uwierzyć, że jeszcze tylko tydzień i nastąpi połowa mojej praktyki na Krecie. Nie mam pojęcia kiedy ten czas minął. Tak jak na początku byłam przerażona tym wszystkim po przyjeździe, tak teraz myśl o powrocie do Polski wprawia mnie w smutny nastrój. A więc dzisiaj coś nowego: kolejna część relacji z praktyk będzie tyczyć się mojej ulubionej formy podróży – autostopu!
   Nie byłabym sobą, jakbym wolała wydać na bilet, aby zwiedzić jakieś miejsce, niż pojechać autostopem. Nie dość, że oszczędność pieniędzy, to jeszcze przygoda nie do opisania. Wszystkich co jeszcze nie byli i nie widzieli, zapraszam też na inne moje autostopowe posty, oraz jeśli chcesz spróbować – do mojego autostopowego poradnikaJ Wszystko znajdziecie w ‘Spis treści’ na blogu.
  
Wyprawa do Mali:























Szczerze? Jeszcze W ŻADNYM kraju nie stopowało mi się tak dobrze, jak tutaj. Tutaj w Grecji nigdy nie czekałam dłużej niż 10 minut, a ludzie są niesamowicie pomocni. Stopowałam w różne miejsca: do Heraklionu na zakupy, do Hersonissos na imprezy czy np. do Mali aby zwiedzić po prostu nowe miejsce. Karton, marker - i ruszamy w drogę. Stopowanie w nocy też działa super. Wracałam raz z Hersonissos ok. 4 nad ranem i stałam z 5 minut. Stopowałam tutaj we 3, a raz nawet we 4 osoby! Tak, jechałam z koleżankami we czwórkę na imprezę i udało nam się złapać stopa we 4 osoby w obie strony bez najmniejszego problemu.
    Pierwszy raz tutaj złapałam też quado-stopa xD 
   Tak, stałyśmy z dwoma koleżankami łapiąc już w powrotną drogę do domu, było to jakieś 15km od miejsca docelowego i jechali trzej Holendrzy quadami. Zatrzymali się i nas zabrali! Prosto pod dom, w sumie nie jechali nawet w naszym kierunku, ale postanowili nam pomóc i się przejechać.














Piana Party:)



Quadostop!

Busik na stopa!:)
  Wracałam też raz z Heraklionu z koleżanką, było po 21, ciemno, wracamy do domu na kolację. I wiecie kto nas wziął? Pan na skuterze! Tak, pierwszy też raz złapałam skuter na stopa i jechałam na jednym skuterku we trzy osoby. Tutaj ludzie serio mają różne, dziwne pomysły i niczego się nie boją. Jeden dostawczak mały też zabrał mnie z dwoma koleżankami (powrót z Mali) i mimo iż miał tak naprawdę jedno wolne miejsce, to wziął nas we trzy i siedziałyśmy sobie na kolanach nawet. 
   Ludzie są niesamowicie pomocni i potrafią sporo zaryzykować. W kolejny DAYOFF planowałam znów jechać stopem w jakieś miejsce, ale wypadła mi pewna sprawa do załatwienia akurat, o której napiszę wam tutaj na blogu zapewne niedługo już:)
   No nic, zostawiam was z mini fotorelacją z moich paru stopowych wypraw na Krecie. Kolejna część relacji z praktyk będzie o mojej nieturystycznej wyprawie tutaj, gdzie zobaczycie mnie nawet na greckim konikuJ Jeśli macie pytania – śmiało piszcie!
  PRZYPOMINAM O ZADAWANIU PYTAŃ DO KOLEJNEJ CZĘŚCI AUTOSTOPOWEGO PORADNIKA – wy zadajecie pytania odnośnie stopa, a ja odpowiadam w kolejnej części!

Pozdrawiam,
Patrycja :)


~~~~~

"A ty kiedy ostatni raz robiłeś coś po raz pierwszy?"

Praktyki w Grecji #2 - Życie po pracy.

Praktyki w Grecji #2 - Życie po pracy.


   Kolejna część poradnika myślę będzie nieco ciekawsza. Pokazałam wam skrótowo, jak wygląda życie i praca na wyspie, jednak nie wspomniałam dokładniej – jak wygląda mój czas wolny? Co po pracy? Co w dni wolne? Prawda jest taka, że jak to ze mną bywa, nigdy nic nie wiadomo. Ciągle wymyślam coś na bieżąco, a pomysłów nie ma końca. Co więc już udało się mi tutaj wykombinować przez pierwszy miesiąc?
   Przede wszystkim czasu wolnego nie ma zbyt wiele. Godziny pracy różne, teraz aktualnie mam w większości od 8 do 16, więc całkiem dobre godziny, bo całe popołudnie i wieczór mam wolne (pracujemy 8h dziennie, 6 dni w tygodniu). Po pracy oczywiście zawsze czeka na mnie plaża – piękna, słoneczna plaża z piaskiem i lazurową wodą. Tak, spędzam tutaj dużo czasu: na kąpaniu, opalaniu się, czytaniu książki (aktualnie jestem w trakcie Beaty Pawlikowskiej ‘Między Światami’ – polecam!), słuchaniu muzyki, lub wieczorami ze znajomymi siedzimy tutaj na leżakach, pojemy piwo i patrzymy w gwiazdy.


Impreza! :D

Tak się jeździ autostopem - nie ma miejsca? Na kolana!

Wycieczka do Knossos - relację z tego miejsca znajdziecie w wcześniejszych postach.




A takie małe się wydawało xD

Skaczemy?




   Bardzo ważną rzeczą jest, że są tutaj świetni ludzie: i Polacy, i Grecy, a nawet pracuję z fajnymi chłopakami z Rumunii. Często wieczorami wychodzimy razem aby pogadać, wypić, pośmiać się – po prostu jedna wielka integracja. 
   Na darmowy Internet mam z 30 minut z buta, więc nie jestem zawsze połączona z światem zewnętrznym. Nie jest to jednak wielki problem, a jak serio potrzebuję (dodać wam post, pogadać z rodzicami itd.) to biorę laptopa i idę, trudno. 
   Ludzie tutaj są serio niesamowici. Nie raz już idąc zgarniali mnie pracownicy z hotelu autem/skuterem (a znamy się tylko z widzenia). Świętowałam już Greckie urodziny (i piłam domową grecką wódę – ohydna, ale warto było!). 
    Kokkini Chani (miasteczko w jakim mieszkam i pracuję) to takie miasto duchów. Zero klubów czy imprez – więc na to jeździ się do Hersonissos. Tam jest klub przy klubie, po prostu. Wychodzisz z jednego i wchodzisz do drugiego. Ciężko tam wyjść wcześniej niż nad ranem. Raz jak pojechałam, a na drugi dzień miałam na 8 do pracy to ciężko było, uwierzcie xD Mimo to warto. Bilecik autobusem tani, ale ja wolę i tak stopem śmigać, a napić się można za darmo (o ile jesteś dziewczyną bez facetaxd). Serio, ostatnio z 5 wielkich drinków wypiłam i nic na nie nie wydałam.
   Jeśli chodzi o zakupy – Heraklion. Duże miasto, blisko nas i ma pełno wszystkiego. Też można busem dojechać, ale ja jeżdżę już tam na stopa tylko. W DAYOFF’y (dzień wolny) różnie bywa. Raz zrobiłam sobie typowy chill z leżeniem na plaży i odpoczynkiem, ale preferuję takie jak były że: wycieczka do Knossos, albo jak niedawno miałam – wyprawa autostopem do Mali. Ależ to był szalony dzień! Miałam pierwszy raz w życiu qudo’stopa, czy jechałam w 3 osoby na jednym skuterze xD 

I prezencik od clubu :D

Śpimy na plaży!

Zaspana Aduśka po nocce pod gwiazdami :D
O tak <3


Imprezowy klimat :D

Tak to można czytać :D

Quado-stopa jeszcze nie miałam :D

Piana Party!




No to gdzie teraz? :D
   Raz też wpadłyśmy z koleżanką na pomysł spania na plaży. No i co? Bierzemy koc, poduszkę i idziemy. Tak, spałyśmy pod gwiazdami i powiem wam, że super, mimo iż już miałam okazję spać na plaży (np. w Monaco Monte Carlo jak objeżdżałam Francję autostopem). 
    Ostatnio w dzień wolny stwierdziłam, że najlepsze wakacje trzeba jeszcze ulepszyć - i skoczyłam na Bangee ! <3 Tak, w Hersonissos w StarBeach mają takie cudo i stwierdziłam, że raz się żyje. Uwielbiam adrenalinę i powiem wam, że niesamowite przeżycie. Mimo wydanych 60 euro nie żałuję, bo co przeżyłam to już moje. Macie też na dole w fotorelacji zdjęcia ze skoku + filmik z gopro z skoku – poczujecie się chwilę mną :D Za rok, jak pojadę na Campa do USA to tam skoczę, a co!
    W planach jeszcze wiele – i wycieczek i dziwnych przypałowych pomysłów, ale o tym już niedługo. Będę się starała pisać wszystko tutaj na bieżąco. Ten blog to dla mnie swego rodzaju pamiętnik i album, a fakt, że dzielę się tym kimś jest jeszcze lepszy.
   Kolejna część będzie o autostopie w Grecji – jak działa, oraz relacja z autostopowych wypraw na Krecie, jakie już tutaj odbyłam. Oczywiście nie obejdzie się bez masy zdjęć i mojej paplaniny! 
   Pamiętajcie, że możecie zadawać jeszcze pytania do kolejnej części autostopowego poradnika: piszecie, pytacie a ja potem odpowiadam! Wszystko dotyczące podróży za jeden uśmiech.


Pozdrawiam,
Patrycja:)

 No i na koniec mój skok z bungee! <3



~~~~~

"Nie czekaj.
Pora nigdy nie będzie idealna."

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...