Praktyki w Grecji #14 - Wielkie podsumowanie!

Praktyki w Grecji #14 - Wielkie podsumowanie!

 
A więc witam was w ostatnim poście poświęconym moim 3miesięcznym praktykom w Grecji - czyli wielkim podsumowaniu!

   Moja praca, nauka i zabawa na Krecie skończyła się dokładnie 30stego października. Od tego czasu znów żyję w polskiej, szarej rzeczywistości i oczekuję z niecierpliwością na kolejne wyjazdy. Co więc mam dla was na dzisiaj? Dzisiaj chciałam napisać kilka słów o biurze z jakiego jechałam, jaka jest moja opinia o nim oraz o całej praktyce, czyli zwyczajnie: czy warto?

 ~ Biuro The Tree Travel ~

    Na całą tą 'imprezę' wyjechałam za pośrednictwem biura 'The Tree Travel' stacjonującego w Warszawie. Jak wiecie z pierwszych postów poświęconych tym praktykom: mieli oni swoją prezentację u nas w szkole, od razu podeszłam do rozmowy kwalifikacyjnej i bach - umowa podpisana.
   Na początku dziewczyny z biura wydawały się być mega - odpowiedź na każde pytanie, szybkie reakcje i obiecywanie gruszek na wierzbie. Jednak z wyjazdem sporo się zmieniło - wszelkie problemy były w wielu przypadkach bagatelizowane: np: wyżywienie czy zakwaterowanie. Wiele się różniło to wszystko od tego, co mówiły dziewczyny na pierwszym spotkaniu. Jeść miałyśmy na restauracji to samo co goście hotelowi - jedliśmy żarcie z odpadu, często bez żadnej różnorodności. Niby gdy się dzwoniło, to mówiły że załatwią wszystko - ale na mówieniu się zazwyczaj kończyło.
   Kolejny problem to transfer z lotniska - w umowie jest napisane, że w porozumieniu z hotelem zapewniają nam transfer w obie strony. Podczas przylotu okey - był po nas busik, ale jak się okazało tylko dlatego, że lądowanie miałyśmy w nocy i nie było już autobusów. Zaś inna ekipa dziewczyn, która przyleciała tego samego dnia popołudniem - musiała sama dojechać z walizkami autobusem (dziewczyny z TTT stwierdziły, że zwrócą po prostu koszty biletów).
   Największy problem był z wylotem do domu -  siedem dziewczyn wysłali razem lotem do Warszawy, zaś jedną osobno innym charterem do Katowic. Nie byłyśmy zadowolone, gdy kazali nam decydować kto leci sam. Zawsze to raźniej, można się pożegnać potem i podzielić koszty transportu do domu. W końcu wyszło, że to ja lecę sama (niby najbardziej ta rozgarnięta jestem xD). A co z transferem? Brak! Dzwonimy do biura i powiedziały nam, że opłaca im się jak weźmiemy taxi lub pojedziemy autobusem, a one zwrócą koszta. Czaicie? Znów włóczyć się z wielkimi walizkami? Ja zaś miałam lot bardzo wcześnie rano, gdzie o tej godzinie nie miałam nawet autobusów żadnych! Dobrze, że Baki - jeden kolega grek z hotelu - miał auto i zgodził się mnie podrzucić na lotnisko. Nie chodzi o zwrot kosztów już, ale o wygodę, brak stresu i to co miałyśmy napisane w umowie. Akcję n lotnisku, gdzie stwierdzili, że nie ma mnie na liście pasażerów pominę, bo faktycznie może to była wina linii lotniczej. TTT po moim telefonie załatwiło to jakoś i wyjaśniło błąd, po czym bez problemu na lotnisku mnie przerosili i wpuścili do gate.
    Ogólnie biuro nie jest takie złe, bo na pewno daje dużo możliwości. Opłata manipulacyjna jest niska, wszystko tak naprawdę macie w cenie, jednak trzeba się liczyć, że z problemami na miejscu jesteście zdani na siebie, po prostu.

~ Praca w hotelu. ~

    Obóz pracy. Bez ukrywania, nie jest łatwo i każdy kto myśli, że będzie się ociągał myli się bardzo. Mimo wszystko mój hotel miło mnie zaskoczył: dostawałam o 100euro więcej wypłaty, niż miałam to z nimi w umowie. Pracy dużo, jednak też chyba jedziemy na coś takiego, aby się nauczyć, nie? Jeden dzień w tygodniu wolnego to mało. Dużo nie zwiedzicie, to na pewno. 
   Zmiana stanowiska pracy też nie jest taka łatwa. My mieliśmy przydzielane stanowisko pierwszego dnia, a jak nastąpiła zmiana to nie dlatego, że chciałyśmy, a manager miał takie widzi mi się. Zapewne, gdyby któraś z nas mocno walczyła, doszłoby do zmiany, ale trzeba się nastawić na wszelaką pracę.

~ Co zyskujesz jadąc na taką praktykę? Czy warto? ~

   Mimo iż obóz pracy - uczycie się niesamowicie. Ciężkiej pracy, języka, samodzielności oraz poznajecie swoje słabości. Jesteście tak naprawdę zdani na siebie i swój język. W pracy angielski, po pracy często tak samo. Wyrabiacie w sobie cierpliwość i pokorę. Często różne akcje stawiają was w sytuacjach, jakich nigdy nie byliście. Poznajecie wręcz siebie samych. Nie ma pralki, tylko pierzecie ręcznie, nie ma mamy, która poprowadzi za rękę - kto nie miał okazji, uczy się życia.
   Ludzie, przyjaźnie, imprezy, zwiedzanie - to chyba najlepsza część tej imprezy. Poznajecie masę ludzi z całego świata! Ja poznałam Panią z LA i mam zapewniony nocleg u niej za rok jak wpadnę zwiedzać zachód USA, do tego masa studentów z rumunii (przeżyłam swoje SummerLove), oraz grecy z jakimi się pracowało, sąsiadowało i imprezowało! To są znajomości na długi czas. Owszem, może nigdy więcej ich nie zobaczę, ale te 3 miesiące były takie piękne głównie dzięki nim. Poznać tyle kultur, człowiek zupełnie inaczej potem patrzy na ludzi 'innych ras', no bo jakie to ma znaczenie, kto jakiej rasy jest? Nie ma to znaczenia, po prostu.
   Wróciłam również z wieloma papierami (między innymi referencją od hotelu). Myślisz, ze za kilka lat, gdy będziesz szukać pracy, Twój pracodawca popatrzy na Twoje oceny z dziennika/indeksu czy na doświadczenie? Odpowiedź masz sam.

Tak więc kochani odpowiedź brzmi: WARTO!
Bez względu na wyrzeczenia, trud i poświęcenie, to jest przygoda warta tego wszystkiego:)
Spędziłam na Krecie niesamowite 3miesiące, przywiozłam ze sobą pieniądze, nowe przyjaźnie, kolejne niesamowite zaliczone miejsca oraz doświadczenie.
GRECJO DZIĘKUJĘ!

Dziękuję Ci za...

...słońce, plażę i błękit nieba!

... nowe wyzwania!

...naukę i doświadczenie!

...najwspanialszych ludzi!

...zapierające dech w piersiach widoki!

...najbardziej szalone, autostopowe wyprawy!

 ...poznanie nowych kultur i tradycji!

Grecjo... Po prostu dziękuję za najlepsze wakacje w moim życiu! <3
.
.
.

Iii.... BONUS! Filmiki z życia studenta w Grecji :D

Herbata z patelni<3


Atostopem przez świat!<3


Piana Patry :D


Palm Beach time... Czyli imprezowanie!


Delikatesy...! (a tak poważnie to na Balos jechaliśmy xD)

Ariel nie zleć w dół!

I chrzest dnia ostatniego - jak już i tak mnie w ubraniu do wody wrzucili,
to razem z Sylwią wykorzystałam sytuację :D

I z mostku też skakałam!
   
~~~~~
"Podróżować to odkrywać, 
że wszyscy się mylą co do innych krajów."
~ Aldous Huxley; powieściopisarz
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...