Poradnik Camp USA #4 - Praca i życie na Campie, czyli cała prawda o 'obozie pracy'.

 Jestem prawie pewna, że duża część z was słyszała o wyjazdach na Amerykańskie Campy, jako wyjazd do tak zwanego 'obozu pracy' gdzie ciśniecie po kilkanaście godzin dziennie za marne 1200$ za 10 tygodni pracy. Jak jednak jest naprawdę?
   Na samym wstępie myślę, że warto dodać: każdy camp jest inny. Nigdy nie będzie to wyglądać w 100% tak samo, więc kierowanie się jedną opinią nie jest nigdy najlepszym wyjściem. Ja dziś postaram się opisać wam jak to wyglądało u mnie, oraz podzielię się informacjami jakie zebrałam od moich znajomych, którzy byli na innych campach. 
   POŚRODKU AMERYKAŃSKIEGO NICZEGO

   Tak, campy się położone gdzieś na zadupiu, najczęściej w lasach nad jeziorem lub stawem, z daleka od cywilizacji i wielkich miast.
  Jednak czy serio jest to wielkim problemem? Mój camp był położony gdzieś pośród lasów Pensylwanii. Mimo iż do większych miast jak NYC czy Filadelfia dzieliło mnie po 3-4h drogi samochodem, nie odczuwałam tego w jakiś wyjątkowy sposób. Pamiętaj, że na campie wokół ciebie są często dziesiątki, setki ludzi. Trochę otwartości a uwierz, nie będziesz się nudzić tam nawet w chłodny, deszczowy wieczór. A w dni wolne? Cóż, wypożyczone auto, tanie paliwo - i zawsze możesz wyskoczyć do sklepu a nawet na zwiedzanie:)

WARUNKI ŻYCIA

   Owszem, nie będzie to hotel z pięcioma gwiazdkami. Często domki na campach są wieloosobowe, mieszkacie razem z innymi ludźmi, nie zawsze będzie klimatyzacja czy wi-fi w pokojach.
   Na moim ośrodku w domkach spaliśmy w 8-10 osób. Oczywiście podział na chłopaków i dziewczyny, jednak mogliśmy się mieszać narodowościami i nie otaczali mnie sami polacy.
   Klimatyzacji nie było, kaloryferów też nie (czasem temeratura w nocy była bliska zeru), ale mnie to jakoś nie przeszkadzało. Śpiwór, pościel i starczy na te kilka godzin w nocy. A za dnia? Szkoda marnować tak zajebistych wakacji na przesiadywanie w pokoju.
   Z opowiadań znajomych wiem, że mieli np klimatyzaję gdzieś na campie w Teksasie, czy nawet wifi w pokoju - ale za to np nie mieli tylu szaf i półek co było u nas. Warunki są często bardzo różne i mimo iż naprawdę są poniekąd harcerskie, po pierwszym tygodniu mija ten szok i w sumie zaczynasz myśleć: jak to fajnie, że ciągle otacza mnie taka kupa ludzi.

ZAKAZY NA CAMPACH 

  Owszem, na 99% na Twoim campie będzie zakaz picia alkoholu oraz palenia. Myślę, że warto jednak wytrwać ze samym sobą podczas tych wakacji życia.
   Na moim campie mimo zakazu nie było wielkich restrykcji, a jak dzieci wyjechały to nawet szef pił razem z nami:) Mimo wszystko nie należy tego lekceważyć - wasza praca ma kontakt z dziećmi, bądźmy więc odpowiedzialni.
   Wiem też, że część campów posiada tzw: godziny policyjne. Oznacza to, że np: o godz 23:00 wszyscy muszą być już na terenie campu. Nie ukrywam, mega się cieszę, że mój camp nie posiadał takich ograniczeń i w dni wolne mogliśmy jechać np: na zwiedzanie NYC i wracać o 7 nad ranem.  Mimo to większość moich znajomych mających takie godziny policyjne mówiła, że nie jest to mocno odczuwalne, a nawet często da się z szefostwem 'dogadać' :)



JEDZENIE NA CAMPIE - JEDEN ŚMIEĆ?

  No cóż, na pewno jak zobaczysz te wszystkie przysmaki i słodkości - Twoja dieta będzie poważnie zagrożona. 
   Prawdą jest, że w większości jedzenie na ośrodkach jest tłuste, z oleju, z masą cukru. A co najgorsze? Często jest przez to cholernie dobre. Ja przytyłam ok pięciu kilogramów i tak, nie jestem z siebie dumna.
   Pamiętajmy jednak, na campach są również dzieci z restrykcjami pokarmowymi - są dania bez glutenu, wegetariańskie i wegańskie. Jeśli masz francuski żołądek i upodobania, na pewno tak czy siak znajdziesz tam coś dla siebie:)
   Dodatkowo większość campów posiada siłownie, rowery, albo zwyczajnie możesz o poranku wstać i pobiegać.
  Proste? Nie, ja też zakładałam bieganie i ani razu się nie zmobilizowałam :D 
  Tak czy siak nie oszukujmy się - jajecznica z kartonu, masło w spray'u, wszystko mrożone... No ale w końcu chciałeś do Ameryki, nie?:)


PRACA NA AMERYKAŃSKIM CAMPIE

   Znów ciężko to jednoznacznie opisać, gdyż wszystko zależy od: campu oraz pozycji na jakiej pracujecie. Podobo w większości najciężej zawsze jest na kuchni - ja na swoim przykładzie obalam ten mit, gdyż u nas praca na kuchni raczej kojarzyła mi się z zabawą.
   Ilość godzin w ciągu dnia? Często waha się to między 8-10h. Zazwyczaj z czasem jak nauczysz się wszystkiego i szybciej robisz - szybciej możesz skończyć:) Tak samo było u mnie - na początku łącznie po 10h nawet wychodziło, a potem nawet w 6 potrafiliśmy się wyrobić ze wszystkim. 
   Praca na kuchni często jest na 3 etapy - śniadanie, lunch i kolacja. Na pozycjach jak housekeeping czy maintenance zapewne jest to od godzin porannych - do popołudniowych. Z jednej strony fajnie mieć cały wieczór laby, ale my po lunch'u często gdy inny pracowali, mieliśmy nawet po 3-4h laby i można było się opalać, pływać w basenie, pograć w piłkę itd.
   Czy praca jest ciężka? To też zależy od ośrodka, ale też od tego jak ty pojmujesz znaczenie tego słowa. Ze mną na salad bar pracował pewien węgier, który narzekał jak ciężka i męcząca jest dla niego ta praca... Serio? Krojenie pomidora? Wymieszanie sałatki? Dla mnie osobiście to był lajt nie z tej ziemi. Dodatkowo muzyka, świetni ludzie oraz ciągły uśmiech - czasem to nawet pracy nie przypominało.


CZAS WOLNY NA CAMPIE

    Na campie prawie zawsze jest co robić. Możesz iść na internet, pograć w siatkę, poopalać sie, popływać czy po prostu odpocząć na łonie natury. 
   Na większości ośrodków jest możliwość korzystania z aktrakcji dla dzieci: czyli np: jazda konna, basen, siłownia, rowery, sala taneczna czy inna masa ciekawych rzeczy.
   Dlaczego więc nie spróbować czegoś nowego? Zasmakować życia jakie się tam toczy, nowych wyzwań i może odnalezienia kolejnych pasji? Owszem, w ciągu tych 10 tygodni na pewno znajdzie się dzień, kiedy brzydka pogoda odbierze ci chęci i zwyczajnie usiadziecie pograć w karty czy obejrzeć fajny film na laptopie - w końcu każdemu chill się należy:)




CZY WIĘC JECHANIE NA CAMP TO NAPRAWDĘ WYJAZD DO OBOZU PRACY?

 Na pewno znajdą się osoby, które odniosą się do mojej wypowiedzi mówiąc: dobrze trafiłaś więc nie wiesz jak jest.
  Owszem, trafiłam na świetny ośrodek i w życiu bym nie zamieniła go na żaden inny. Mimo wszystko widząc co piszą moi znajomi: nawet tam gdzie było dużo pracy, była czasem ciężka - to za nic nie oddali by tego czasu jaki tam spędzili. 
   Jedziemy tam głównie po przygodę, zasmakowania życia za oceanem, poznania masy ludzi, szlifowania języka oraz zdobycia nowego doświadczenia - a to zagwarantuje wam praktycznie każdy ośrodek.
   Polecam wam więc też dlatego firmę Camp Leaders - jeżdżą i kontrolują swoje campy, sprawdzaja czy wszystko jest dobrze i w razie problemów zawsze reagują, przyjeżdżają często i badają sytuację. Macie pewność też, że nie pozostaniecie zostawieni sami sobie. 
  To chyba na tyle w tej części - niedługo kolejna relacja z mojego zwiedzania Zachodniego Wybrzeża, oraz kolejna część Camp Poradnika - tym razem co zapakować ze sobą do USA!:)
   Walizki gotowe?:)


Pozdrawiam,
Patrycja:)



~~~~~

"Wszystko czego pragniesz,
znajduje się po drugiej stronie strachu."

4 komentarze:

  1. Chciałabym pojechać na taki camp, musiała to być dla Ciebie super przygoda :)
    Mój blog

    OdpowiedzUsuń
  2. Woow ale przygoda, trzymam kciuki za złapanie coś bardziej dochodowego w tych stanach jak znów tam pojedziesz.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jajecznica z kartonu ?! Lubię takich ludzi jak Ty, którym to nie straszne, ani 0 stopni na zewnątrz bez ogrzewania. Zdecydowanie będę tutaj często zaglądać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak dla mnie takie Campy to świetna alternatywa i odskocznia od rzeczywistości. Chętnie bym pojechała, chociażby dla samych przeżyć - bywa ciężko, ale to oczywiście, ciągle coś nowego.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...